- today
- perm_identity Dorota Marcinkowska, Agnieszka Kozub
- label Aktualności
- favorite 11 polubień
- remove_red_eye 3034 odwiedzin
- comment 0 komentarzy
Edukacja domowa wraca do łask
Jako księgarnia zajmująca się publikacjami z zakresu edukacji,
wychowania, pedagogiki i terapii na bieżąco śledzimy najnowsze trendy i zmiany, jakie zachodzą zarówno w samej edukacji, jak i w podejściu do nauczania. Dobieramy naszą ofertę tak, żeby zaspokoić potrzeby zarówno nauczycieli, pedagogów i terapeutów, pracujących w różnego rodzaju placówkach oświatowych, jak i rodziców, którzy zdecydowawszy się na edukację domową, nauczają swoje dzieci samodzielnie. Każda z tych grup naszych klientów poszukuje nieco innych materiałów i pomocy edukacyjnych. Każdego dnia wychodzimy im naprzeciw.
Dziś zapraszamy do lektury wywiadu
z Eweliną Gancarz, mamą czwórki dzieci w wieku 11, 8, 7 i 3 lat. Po pierwszych doświadczeniach z edukacją systemową, p. Ewelina jakiś czas temu zdecydowała o przejściu na edukację domową. Obecnie starsza trójka uczy się w tym właśnie trybie. P. Ewelina z wykształcenia jest chemikiem; jest także autorką znanego i popularnego bloga parentingowego pod nazwą ,,Kreatywnie w domu". P. Ewelina jest osobą niezwykle kreatywną i uzdolnioną plastycznie. To właśnie z tych zainteresowań 8 lat temu zrodził się jej pomysł na prowadzenie bloga. Obecnie jest on jednym z najliczniej obserwowanych i najchętniej odwiedzanych blogów o tematyce związanej z różnymi formami wspierania rozwoju dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym w polskiej blogosferze.
Edukacja domowa w praktyce. Początki
Dorota Marcinkowska: Dzień dobry, pani Ewelino, umówiłyśmy się na rozmowę o edukacji domowej. Porozmawiamy o tym, czym edukacja domowa jest, a czym nie jest, o jej wadach i zaletach, o związanych z nią, często powtarzanych mitach, a wreszcie o tym, jak wygląda ona w praktyce. Zacznijmy od początku. Czy Kuba, najstarsze dziecko, uczęszczał do przedszkola?
Eewlina Gancarz: Tak, Kuba uczęszczał do przedszkola. Dziewczynki również, ale najmłodsza już nie będzie.
DM: Kiedy rozpoczęliście edukację domową? Czy to była decyzja długo rozważana, czy raczej spontaniczna, podjęta pod wpływem jakiegoś impulsu?
EG: Pierwsze myśli o ED pojawiły się cztery lata temu, kiedy Kuba zaczął pierwszą klasę. W ciągu miesiąca od rozpoczęcia roku szkolnego nasłuchałam się bardzo wielu uwag pod jego adresem, że przeszkadza na lekcji, nie słucha, rozprasza innych. A Kuba jako dziecko czytające i posiadające znaczną wiedzę z matematyki zwyczajnie nudził się na lekcjach. Po prośbie nauczycielki, aby "cofnąć" go w rozwoju, bo za bardzo odstaje od pozostałych uczniów, przepisałam go do innej szkoły. Można rzec, że wtedy dałam jeszcze jedną szansę systemowi. Kuba trafił do wspaniałej nauczycielki, która z ogromnym zaangażowaniem i sercem przekazywała dzieciakom wiedzę. Takiej nauczycielki szukałam dla Kuby. Ale przyszła pandemia, zdalne nauczanie, godziny przesiadywania przed laptopem. To był idealny czas, aby spróbować ED, zobaczyć jak nam pójdzie, czy damy radę, czy się nam spodoba, czy ona w ogóle jest dla nas. Nic nie ryzykowaliśmy, a jak się okazało, wręcz przeciwnie dużo zyskaliśmy.
Nauczanie domowe w praktyce. Formalności
DM: Czyli na tę decyzję wpłynęło wiele różnych czynników. A czy od strony formalnej przejście na edukację domową było/jest jakimś wyzwaniem? Problemem?
EG: Nie. Wystarczyło tylko wysłać mailem odpowiednie papiery do wybranej szkoły, nawet nie trzeba było pojawiać się w niej osobiście.
DM: O, to rzeczywiście duże ułatwienie. Niektórzy myślą, że rozpoczęcie edukacji domowej wiąże się z wieloma formalnościami, a tymczasem, jak widać, jest to bardzo proste. Warto tu przypomnieć, że obecnie z powodu pandemii cała procedura jest uproszczona i nie trzeba występować o opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej. I jeszcze jedno ważne uzupełnienie - z wnioskiem o edukację domową można wystąpić w dowolnym momencie roku szkolnego.
Edukacja domowa w praktyce. Codzienność
DM: Proszę pokrótce opisać, jak wygląda Wasz standardowy, powszedni dzień? Czy staracie się robić wszystko regularnie i o określonych porach, czy też stawiacie na spontaniczność?
EG: Wstajemy, kiedy wstajemy, bez pośpiechu jemy śniadanie. Później wspólnie czytamy. Uczymy się do południa, maksymalnie do godz. 14.00 w myśl zasady: im szybciej zrobisz to, co masz zrobić, tym więcej czasu będziesz miał na zabawę. Dziewczyny (7- i 8-latka razem zrealizowały program klasy I) nie mają wiele nauki, więc one szybciej są w "wolne". 2-3 razy w tygodniu dzieciaki chodzą na basen, do tego Kuba na angielski, więc to nie jest tak, że oni tylko i wyłącznie uczą się do południa. Po południu z kolei mają tańce czy harcerstwo. Od września starszej córce dojdzie szkoła muzyczna, a młodsza z kolei marzy, aby zapisać ją na lekkoatletykę.
DM: A czy są dni, kiedy całkiem odpuszczacie?
EG: Tak i to jest piękne w edukacji domowej. Są dni, kiedy zupełnie odpuszczamy naukę, bo na przykład spadł śnieg i wolimy czas wykorzystać na zabawę na sankach (górki są wtedy tylko nasze, inne dzieciaki mają przecież wtedy lekcje) albo widzę, że nauka im nie idzie, mają jakiś gorszy dzień, wtedy odpuszczamy. I co ważne... w weekendy nie ma nauki!
Pomoce do rozwijania myślenia matematycznego
Nauczanie domowe w praktyce. Pomoce i materiały edukacyjne
DM: Czy pracujecie z podręcznikami "zadanymi" przez szkołę, pod opieką której jesteście, czy raczej szukacie własnych materiałów edukacyjnych?
EG: Jeśli chodzi o pierwszaki, to dziewczyny uzupełniały w ćwiczeniach tylko te zadania, które uważałam za dobre do powtórki czy ćwiczenia pisania. Uzupełniane pozostałych uważałam za stratę czasu i wyszukiwałam im inne ciekawsze i bardziej ambitne zadania. Do podręczników zaglądałyśmy sporadycznie, są przecież inne ciekawsze książki do czytania niż zawarte w nich czytanki.
A jeśli chodzi o Kubę, to zależy. Przedmioty, które mniej go interesowały, opracowywał z podręczników szkolnych. Te, które wzbudziły w nim zainteresowanie, opanowywał z pomocą różnych innych ciekawych książek polecanych przez inne mamy, czy też oglądał ciekawe filmiki z YouTube. Do powtórek wykorzystywał programy edukacyjne takie jak Eduelo czy Squla.
DM: A w jakim stopniu realizujecie podstawę programową? Pytam o to, bo często ta tajemnicza podstawa programowa, którą należy opanować, jawi się wielu rodzicom rozważającym edukację domową, jako coś, czego się obawiają.
EG: Realizujemy ją w stopniu wystarczającym do zdania egzaminu ;) Jeśli Kubę jakiś przedmiot bardziej interesował, to jego wiedza znacznie wybiegła poza podstawę.
Pomoce dla uczniów klas IV - VIII
Uczenie dzieci w domu w praktyce. Kontakty i relacje społeczne
DM: W rodzinie z kilkorgiem dzieci nie ma raczej problemów z socjalizacją, ale muszę o to zapytać, bo to często powtarzany pod adresem edukacji domowej zarzut - że dzieci nie mają kontaktu z rówieśnikami. Jak więc socjalizujecie dzieci? Czy pomagają Wam w tym w jakiś sposób przyjaciele, rodzina, zajęcia dodatkowe? A może jeszcze coś innego?
EG: Dziewczynki mają koleżanki z sąsiedztwa. W zupełności im one wystarczają do wspólnych zabaw. Poza tym cała trójka uczęszcza na tańce i harcerstwo. No i mają siebie.
DM: A czy tata również jest zaangażowany w nauczanie dzieci?
EG: Tata pracuje do 15:00, więc nie bardzo ma jak, skoro dzieciaki uczą się tylko do południa. Dba za to o rozwój dzieci wożąc je na popołudniowe zajęcia.
Edukacja domowa w praktyce. Przygotowanie rodziców
DM: A wtedy mama ma czas na chwilę odpoczynku :) Czy to, że ma Pani wykształcenie ścisłe, jakoś pomaga w realizowaniu edukacji domowej? A może wręcz przeciwnie - przeszkadza? Czy dużo czasu poświęca Pani na przygotowanie siebie samej do omówienia z dziećmi jakiś tematów?
EG: Zakres materiału w klasach I-III nie wymaga jakichś szczególnych przygotowań. Tu szłam na żywioł, poza tym dziewczynki sporą część materiału z klasy pierwszej miały już opanowaną, więc tej nauki naprawdę nie było dużo. W klasie IV jedynie język polski wymagał większego nakładu pracy zarówno z mojej, jak i Kuby strony.
Nauczanie domowe w praktyce. Po lekcjach
DM: Czy dzieci pracują raczej same, czy też wymagają stałego towarzyszenia w nauce?
EG: Dzieciaki zdecydowanie pracują same, ale potrzebują mieć jasno wyznaczony cel na dany dzień. Kuba uczy się uczyć, rozplanowywać naukę samodzielnie. Potrzebuje jeszcze moich wskazówek, ale nie wygląda to tak, że siedzę nad nim i sprawdzam każdy jego krok. Moje dzieciaki od małego były uczone samodzielnego działania.
DM: A czy to jest tak, że edukacja domowa przenika całe życie rodziny i towarzyszy Wam cały czas? Czy pojawia się taka pokusa, żeby uczyć dzieci czegoś bez przerwy, na przykład przy gotowaniu - jak obliczać kalorie, przy sprzątaniu - jak zbudowany jest i jak działa odkurzacz, przy praniu - czym jest len, a czym bawełna, jak się je uprawia, gdzie rosną itp.? Czy może raczej wyraźnie rozgraniczacie czas nauki i nie-nauki?
EG: Jedno nie wyklucza drugiego. Aczkolwiek nie mam parcia, aby na każdym kroku przemycać dzieciom naukę. Chyba, że sami z siebie zainteresują się jakimś tematem, to co innego.
DM: Czy więc często zdarza się, że dzieci same przychodzą z jakimiś zagadnieniami, które chciałby zgłębić, a które wykraczają poza podstawę programową?
EG: Dziewczyny zdecydowanie jeszcze wolą zabawę... tańce, rower, rolki - to mogłyby robić godzinami. Kuba, jeśli coś go zainteresuje, to sam szuka, zgłębia temat. Do mnie przychodzi tylko pochwalić się zdobytą wiedzą.
Materiały na poziomie edukacji wczesnoszkolnej
Edukacja domowa w praktyce. Samodzielność dzieci
DM: I to jest właśnie samodzielność :) A czy dzieci uczą się każdego dnia i polskiego, i matematyki, i plastyki itp., czy raczej poświęcają na dany przedmiot albo zagadnienie dłuższy czas, na przykład kilka tygodni, a wtedy nie uczą się innego?
EG: Z dziewczynami staramy się codziennie czytać, pisać, liczyć. Kuba uczy się blokowo, czyli jeden przedmiot, który chce zaliczyć i na niego poświęca najwięcej czasu; dodatkowo na bieżąco uczy się angielskiego i matematyki. W tym roku popełniliśmy mały błąd zostawiając polski na sam koniec. Już wiemy, że musimy go rozłożyć na cały rok jak angielski czy matematykę.
DM: Czy macie jakiś swój własny domowy system monitorowania postępów w nauce - coś, co w szkole robi się poprzez kartkówki, sprawdziany, odpytywanie?
EG: Po prostu obserwuję, czy dzieci wystarczająco opanowały dane zagadnienie albo część materiału.
Uczenie dzieci w domu w praktyce. Dalsza rodzina i otoczenie
DM: Proszę jeszcze powiedzieć, z jakimi komentarzami spotkaliście się, gdy zdecydowaliście o przejściu na edukację domową?
EG: Generalnie nie było komentarzy. Jedynie mój tata rzucił hasło, że cofam się do średniowiecza. :)
DM: Czy znacie osobiście (nie z internetu) inne rodziny będące w ED? Czy jakoś pomagacie sobie nawzajem?
EG: W naszej okolicy chyba nie ma za wiele rodzin w ED albo nie wiem o ich istnieniu. Jedna rodzina, która razem z nami zaczynała, właśnie wraca do systemu, szkoda.
DM: To rzeczywiście szkoda, ale to tylko potwierdza, że każda rodzina musi podejść do edukacji domowej na swój sposób. W którymś momencie może okazać się, że jednak lepszym sposobem nauki dla dzieci z jakiejś rodziny będzie nauka w tradycyjnej szkole. A czy sądzi Pani, że edukacja domowa jest pewnego rodzaju modą, czy raczej trwałym trendem, który będzie się rozwijał?
EG: Mam nadzieję, że to drugie.
DM: Jakie rady miałaby Pani dla tych, którzy na razie tylko rozważają nauczanie swoich dzieci w domu?
EG: Chyba tylko taką, żeby za długo nie rozważali, tylko przeszli na ED. Szkoda marnować czas na chodzenie do szkoły ;)
Serdecznie dziękuję za rozmowę. Z Eweliną Gancarz rozmawiała Dorota Marcinkowska.
Komentarze (0)